Myśleć można jedno, a robić trzeba drugie – aupairkowanie we Włoszech zaskoczyło mnie codziennym przyrządzaniem lunchu dla dzieci i dla siebie. Posiłek w okolicy godziny pierwszej po południu gdyby to zależało ode mnie byłby kanapką, jogurtem i do tego jakimś owocem. Ale to nie ja decyduję. Jedno jest pewne – do końca wakacji stanę się ekspertką w gotowaniu makaronu.
Kuchnia połączona z salonem zajmuje prawie cały parter
A teraz zapraszam na aupairską, włoską podróż po kuchni!
Najpierw o posiłkach w domu hostów, a w części drugiej o moich zmaganiach kuchennych.
Śniadanie:
Codziennnie płatki śniadaniowe: kukurydziane, miodowe, muesli... do wyboru do koloru. Do tego najwięksi wrogowie dbania o linię, wszędobylskie ciasteczka, najczęściej kruche albo maślane z czekoladą, herbatniki, rzadziej babeczki i krakersy. Według moich gospodarzy śniadanie to jedyna pora kiedy bezkarnie można zajadać się słodyczami. Ponadto do wyboru mleko zwykłe i sojowe, capucciono z ekspresu, można też skusić się na owoc.
Typowe produkty śniadaniowe
Drugie śniadanie:Dzieci proszą o ciasteczko albo owoc już około godziny po śniadaniu. W zasadzie ciastka są w użyciu przez cały dzień. Jako drobna przekąska albo podwieczorek, wtedy moi podopieczni dostają w swoje łapki cały słoik i spokojnie oglądają bajki.
Ciasteczka - największa przeszkoda na drodze do wymarzonej, plażowej sylwetki
To już domena aupair. Miło jest oderwać się od ganiania za dziećmi i poświęcić trochę czasu na mieszanie w garnkach. Rano zawsze dostaję szczegółowe instrukcje co mam zrobić, a potrzebne produkty lądują na kredensie. Mam też wybór – mogę sama decydować o jakiś dodatkach warzywnych, nie mam określonej ściśle godziny, o której powinnam podać jedzenie ani ilości, jaką muszę przygotować. Musiałam jednak zmienić swoje przyzwyczajenia i np. zacząć solić wodę na makaron, przekonałam się też do jedzenia surowych marchewek, które do tej pory były nielubianym i nieobecnym elementem w moim menu.
Podstawa większości posiłków - szanowny pan makaron
Podwieczorek:Ponieważ lunch jest dość wcześnie dzieci szybko dopominają się o dostęp do słoika ciastek. Mnie najczęściej o tej porze dnia w domu nie ma, więc nie jem. Gdy jestem zdarza mi się zjeść brzoskwinię, jogurt albo jakiegoś krakersa.
Kolacja:
Gotuje hostka, czasem pomaga jej host. Dużo warzyw, jakaś rybka – lekko i smacznie. Czasem zdarzają się wpadki typu suchy kurczak z rożna z pobliskiego supermarketu, ale to też jest zrozumiałe. W końcu nie zawsze są czas i chęci by bawić w wyjątkowe dania. Dom to nie restauracja.
Do wyboru do koloru - alkohole i oliwa z oliwek na szycie "piramidy"
Lunch i kolacja zdarzają się na plaży, w formie takiego jakby pół-pikniku. Można jeść wcześniej przygotowane jedzenie przy stolikach należących do plażowego baru, ale tylko pod warunkiem kupienia na miejscu napojów.
Wyrażenie "pusta lodówka" nieodnalezione w słowniku.
Jedno nie powinno nikogo zdziwić: włoski makaron jest o niebo lepszy od polskiego. Możemy starać się ile chcemy, ale nigdzie indziej na świecie spaghetti bolognese nie smakuje tak dobrze jak właśnie w Bolonii.
co do słodkości na sniadanie to hostka ma racje, mozna jesć!
OdpowiedzUsuńogladalam ostatnio jakis program i dietetyk wypowiadala sie wlasnei an temat wloskiej kuchni i faktycznie lepiej zjesc ciacho rano niz po obiedzie, bo w ciagu dnia i tak je spalimy czy cos;)
nei pamietam juz, ale w kazdym razie, nic zlego w tym nie ma:P
Mam nadzieję, że ma rację, bo zaczęłam jeść ciastka razem z nimi na śniadanie, ale i tak mam wyrzuty sumienia ;)
Usuńzazdrooooszcze. U mnie za to co drugi dzien frytki na obiadokolacje, a na lunch dzieci tylko chcą tosty albo jajka sadzone.
OdpowiedzUsuń