środa, 3 września 2014

Prowincja prowincji - Huize

Park Huize - wielka moneta  嘉靖通宝 

W starożytności Huize słynęło z produkcji monet, takich jakie właśnie każdemu kojarzą się z tradycyjną chińską monetą - z dziurą po środku nawleczone na sznurek. Oprócz gigantycznej monety w parku można zobaczyć także największy pieniądz na świecie znajdujący się w lokalnym muzeum. A na pamiątkę można kupić dziesięć przynoszących szczęście miedzianych monet na czerwonej tasiemce. 

Siedziba lokalnych władz
Miasto jest niewielkie, cała populacja liczy może coś około miliona mieszkańców. Wiem jak dziwnie może zabrzmieć takie stwierdzenie, ale choć z jednej strony jest to ośrodek większy od Krakowa i niewiele mniejszy od Warszawy, to w stosunku do całych Chin i metropolii takich jak Shanghai, Beijing czy Chengdu to jest ono jednak malutką wioską.

 Altanka na drodze do świątyni taoistycznej na szczycie wzgórza

 Panorama miasta - widok ze świątyni na wzgórzu

 Główna brama

Oto co jest nagrodą za pokonanie wielu setek kamiennych stopni prowadzących na szczyt - niewielka, zadbana świątynka, w której mieszka jeden mnich. Budowla zachwyca nie tylko malowniczym położeniem na szczycie góry, ale przede wszystkim dziwnie swojską atmosferą. Nie ma kas biletowych, tłoczących się turystów i budek z przekąskami, jest za to spokój i cisza pośród majestatycznych kamiennych ścian.

Dziedziniec świątyni

Dzięki znajomym, z którymi wybrałam się na wycieczkę udaje mi się osobiście poznać mnicha rezydującego w świątyni. Niski, żylasty, ubrany w czarny tradycyjny strój mężczyzna zaprosił nas do urządzonych iście po spartańsku pomieszczeń mieszkalnych na terenie świątyni. W środku nie ma wiele - kaligrafie na ścianach, duży drewniany stół, podniszczona mapa Chin na ścianie. Na poczęstunek składały się orzechy włoskie i cienka, ale gorąca zielona herbata. Rozmawialiśmy na tyle na ile pozwalała moja znajomość chińskiego, ale w końcu nie o to w tym chodziło by dawać popisy oratorskie, ale by choć na chwilę poczuć atmosferę prostego życia na szczycie góry.

"Towarzysze, spuszczajcie wodę!"

Nawet w toalecie nie można poczuć się samotnym, kiedy na wysokości oczu ma się takich o to bohaterów rewolucji, którzy przypominają o zachowaniu czystości.

Stara uliczka w centrum miasta otoczonym nowoczesnymi blokami mieszkalnymi

Jedna z nielicznych ocalałych rezydencji dawnej arystokracji

 Sad gruszy

Na rudej, kamienistej ziemi górzystego Yunnanu wiele nie wyrośnie. Ale łagodny klimat i słoneczne stoki górskie znakomicie nadają się do uprawy wszelkiego rodzaju drzew owocowych. W lutym, kiedy w Polsce leży jeszcze gruba warstwa śniegu, Yunnan bieleje kwiatami gruszy, jabłoni, wiśni i śliwek. A wśród wzgórz porośniętych drzewkami owocowymi można spotkać taką oto perełkę myśli artystycznej komunizmu:


Armia ludowa gorąco witana przez rdzennych mieszkańców po tych jak wyzwoliła (?) Yunnan

Na niektórych szczytach śnieg leży przez cały rok

Tradycyjny dla yunnańskich górali cmentarz

Cmentarze to obecnie coraz rzadszy widok w Chinach. W Kunmingu, jakby na to nie patrzeć wielkim mieście, nie widziałam jeszcze ani jednego cmentarza, a mieszkam tu już rok. Od zeszłego roku w Chinach obowiązuje zakaz pochówku w ziemi, zamiast tego wszystkie ciała są kremowane. Rodziny, które sprzeciwią się woli rządu i zgodnie ze swoimi życzeniami zakopią ciało krewnego spotykają różne przykrości, z których tylko jedną jest wizyta policji  połączona z wykopaniem i spaleniem publicznie zwłok, a także pobiciem zbuntownych krewnych. 

Jak okiem sięgnąć tylko góry i doliny wypełnione szarymi miastami

Proste jak droga w Yunnanie

Miałam raz wątpliwą przyjemność wracać do Kunmingu autobusem z oddalonego o sześć godzin podróży miasta. Nie liczyłam zakrętów czy przepaści (czasem nawet po obu stronach wąziutkiej drogi), nie jestem aż taką masochistką, ale jednego nigdy nie zapomnę - wymiotujących na co drugim zakręcie Chińczyków i gdakania przerażonych kur.

 
Jeden z wielu rozsianych po całej prowincji rezerwuarów słodkiej wody

Mimo trwającej trzy i pół miesiąca pory deszczowej i łagodnego klimatu Yunnan cierpi na poważne braki wody pitnej. Przyczyn jest wiele - wysokie położenie prowincji (Kunming leży ok. 2000 m n.p.m.), duże zanieczyszczenie wód lądowych czy ciągle dobudowywane olbrzymie kompleksy mieszkaniowe. Niektóre dzielnice Kunmingu mają dostęp do bieżącej wody tylko przez godzinę dziennie, a i tak to co płynie z kranu absolutnie nie nadaje się do spożycia, szacuje się, że nawet 60% wody w mieście jest skażonej ołowiem.

Tego błękitu zazdroszczą Yunnańczykom wszyscy mieszkańcy bogatego północnego-wschodu