wtorek, 19 maja 2015

Miasto duchów

 Podążając za modą pisania o chińskich "miastach duchów" przedstawiam jedno z największych i najsłynniejszych (w którym mam nieszczęście mieszkać od dziewięciu miesięcy) - panie i panowie, Chenggong!


Chenggong leży na południowym wschodzie Kunmingu, stolicy prowincji Yunnan. Jeszcze dziesięć lat temu Chenggong nie zasługiwał na miano miasteczka, składał się z ubogich rolniczych wiosek, których mieszkańcy usiłowali uciec do oddalonej o około 15 kilometrów metropolii. Boom budowlany, który rozpoczął się w Yunnanie po roku 2000, zrównał wioski z ziemią, a na ich miejsce zaczęto w szaleńczym tempie stawiać osiedla wieżowców. 


Wyśrubowane ceny mieszkań, zupełnie nieosiągalne dla zwykłego Chińczyka (przeciętna pensja to 1500-3000 rmb miesięcznie, a najtańsze mieszkania zaczynają się od 300000 rmb), prawo, które nie uwzględnia zakupu "na zawsze", a jedynie wynajem od państwa na 70 lat i niekorzystna lokalizacja sprawiły, że niedawno powstałe miasto świeci pustkami. Nikt nie kupuje już gotowych mieszkań, a ciągle powstają kolejne. 


Jeszcze nikt nie kupił, a już popada w ruinę...

 Szerokie, wielopasmowe drogi regularnie są przegradzane kamieniami, prowizorycznymi murkami czy pachołkami, przeważnie taka bariera wytrzymuje kilka dni, zostaje rozebrana przez nieszczęśników, którzy tu mieszkają i po mniej więcej tygodniu odbudowana przez ochronę osiedla.

 Niedokończone osiedle - jedno z wielu. Miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle.

 Zatłoczony parking

 


Częściowo ukończone osiedla straszą pustymi oknami

 
 Centrum handlowo-rozrywkowe
Wiatr unosi kłęby kurzu i stare gazety, a zbłąkany wędrowiec wprawia obsługę lokali w osłupienie. Nawet tandetny posąg delfina po środku zaśmieconej sadzawki nie zwabił tłumów klientów.

  Natura upomina się o swoje

  Ośnieżone szczyty gór i malowniczy plac kolejnej budowy


"Tu na razie jest ściernisko
Ale będzie San Francisco
A tam, gdzie to kretowisko
Będzie stał mój bank"*

 Zakorkowane skrzyżowanie w centrum Chenggong

  Lokalna ludność, która cudem przetrwała wyburzanie wsi i rekwirowanie pól zajmuje się uprawą żyznej, rudej yunnańskiej ziemi

Wielki Kanion

Ciekawe kiedy chiński rząd zauważy, że ma więcej pustych mieszkań niż obywateli. Może zaczną rozdawać lokale za darmo? Lepiej jeszcze tu trochę zostanę i poczekam, a nóż widelec załapię się na własne M3 na pustkowiu?


*Golec uOrkiestra "Ściernisco"

czwartek, 9 kwietnia 2015

Pięć dziwnych przekonań o Chinach

Pięć rzeczy, którymi straszono mnie przed wyjazdem do Chin: 


  1. Zabierz dużo pasty do zębów z Polski! W Chinach nie ma żadnej dobrej.
    W Chinach pasty do zębów do wyboru do koloru. Trochę lokalnych marek, trochę zachodnich. Ceny podobne do polskich, jakość też taka sama. Przez dwa lata nie zauważyłam absolutnie żadnej różnicy. Mimo, że słyszałam wiele ostrzeżeń przed złą pastą i koszmarnymi dentystami żadne z nich się nie sprawdziło. Zęby mam zdrowe, a lokalną yunnańską pastę marki Baiyao chętnie zabrałabym w większych ilościach do Polski gdy będę wracać.
    Werdykt – TA BZDURA MA DŁUGIE, CZARNE I KRĘCONE ZĘBY!!!
  2. Wszystko w Chinach jest tanie!
    Wielkie grube kłamstwo. Kosmetyki, ubrania, telefony, komputery, bilety do kina i piwo w barze kosztują dokładnie tyle samo co w Polsce. To prawda, że na bazarze można wytargować coś bardzo tanio, ale są to rzeczy, których można użyć góra 2-3 razy. W Chinach tak jak wszędzie za dobre rzeczy trzeba odpowiednio dużo zapłacić.
    Werdykt – TANIE WYMYSŁY!!!
  3. Będziesz odcięta od świata, chińskie telefonie komórkowe i Internet to tragedia!
    Może wciągu tych kilkunastu miesięcy od kiedy jestem w Chinach coś się w Polsce zmieniło na lepsze, ale Chin pod względem telekomunikacji jeszcze nie dogoniliśmy. Internet 4G śmiga tak, że można spokojnie na telefonie w metrze oglądać filmy. Rozmowy i smsy są bardzo tanie. Miesięczny abonament, który spokojnie starcza mi na serwowanie po Internecie, rozmowy i smy kosztuje tyle co tabliczka czekolady w Carrefourze. Ale, ale... trochę prawdy w tych ostrzeżeniach jest – chiński Internet jest szczelnie odgrodzony od świata "Wielkim Murem", dostęp do stron takich jak facebook, youtube, google itp., wymaga wykupienia abonamentu na vpn (virtual private network).
    Werdykt – ZIARENKO PRAWDY!
  4. Chińczycy są żółci i jedzą psy!
    Chiny to olbrzymi kraj zamieszkany przez ponad miliard ludzi. Spotyka się osoby o przeróżnych kolorach skóry, od śnieżnobiałej po gorzką czekoladę. Większość Chińczyków przypomina kolorystycznie Polaka opalonego po weekendzie na działce. Nie zarejestrowano osobników żółciutkich jak słoneczko albo żółtko jajka. A co do psów, to tak: Chińczycy psy jedzą, ale w ilościach śladowych. Mówić, że Chińczycy jedzą psy to tak samo jak twierdzić, że Polacy żywią się czarniną. Psie mięso to lokalny, trudno dostępny rarytas, a nie codziennie pożywienie przeciętnego obywatela.
    Werdykt – PŁACZ ROZCZAROWANYCH RASISTÓW!
  5. Wszechobecny kult Mao Ze Donga
    Obecnie większość Chińczyków jest zachwycona Xi Jin Ping, urzędującym prezydentem. Ostatnio pojawiła się aplikacja na telefony umożliwiająca w każdej chwili dostęp do złotych myśli przywódcy. Przed przyjazdem do Chin spodziewałam się znaleźć na każdym rogu posąg albo przynajmniej portret Mao, ale spotkało mnie kolejne wielkie rozczarowanie. W Kunmingu nie odnalazłam posągu, w Pekinie co prawda portret Mao na placu Tian An Men się znajduje, ale jakiś taki mały... i poszarzały. Łatwiej w Polsce znaleźć pomnik Jana Pawła II jak w Chinach Mao Ze Donga.
    Werdykt – KOLEJNY ZAWÓD W MOIM ŻYCIU!